sobota, 26 marca 2011

DIAGNOZA

Po dwóch butelkach wina spożywanego codziennie w celach leczniczych, marskość wątroby przestaje być widoczna nawet dla obserwujących nas pozaziemskich cywilizacji. Pozostaje jednak widoczny szkielet płaczliwego Patrioty.

wtorek, 15 marca 2011

ŚRODA Magdalena

Środa środzie nierówna, więc bardzo się zżymam, gdy ktoś proponuje mi dyskurs, w którego tytule tkwi przekręcone mniej lub bardziej udatnie nazwisko uczestnika naszej intelektualnej biesiady, tak bezceremonialnie wycierane o rzyć adepta publicystycznej swawoli. Moja nikczemna wyobraźnia językowa podpowiada mi także wiele wysublimowanych językowych przekrętów, że i opędzić się od tej nawały trudno. Bowiem w tak łatwy i najzupełniej niedorzeczny sposób, możemy sobie pofolgować na czyjś koszt i nie wysilać się na jakąś bardziej dorzeczną pracę.
Do takich przykładów troski o stan naszych umysłów należy doczesne ciało i umysłowość Magdaleny proffessor Środy, z którą miałem przyjemność swego czasu - całkiem nieświadom znaczenia swego czynu dla przyszłych pokoleń - po Amsterdamie nocą się włóczyć.
Pani ówczesna Magdalena Środa, mężata i dzieciata, oddawała się furii wyzwolonej z wszelkich pozytywistycznych okowów niewiasty. Czas po temu sprzyjał i długie kolejki oblizujących się samców do witryn, gdzie za szybą oferowały swoje wdzięki i miłość od pierwszego wejrzenia  smukłe  i dobrze wyposażone potomkinie wikingów (nie mylić z kniaziem Potiomkinem). Bardzo mi się nawet podobało, że tak wyzwolona z parytetów Magdalena (nie mylić z Marią) wprowadza do mojego męskiego przyzwyczajenia zmuszający do refleksji odruch zawstydzenia za ułomne pozostawanie w męskiej postaci.
Po latach okazało się jednak, że Środzina chce nie tylko łechtaczkę damską sprowadzić do bezbożnego bluźnierstwa - co nie może być Bogu miłe - ale jeszcze chce ten języczek u wagi wprowadzić do publicznej dyskusji i obdarować go parytetem. Przecież wiadomo, że każdy chłop ulegnie już na początku tej inicjacji... i naszą wspaniałą demokrację mamy z głowy.
Dlatego, będąc jak najbardziej za oddaniem sprawiedliwym właściwie dominującej płci jej nieprzemijających walorów, wyrażam niniejszym skruchę, że moja niegdysiejsza podróż po nocnym Amsterdamie z ówczesną Magdaleną Środą, owocuje teraz tak proffessorskim ujęciem tematu, który już na żadne obleśności nie pozostawia miejsca. Bowiem ten odwieczny żywioł ma zostać już po wieczne czasy zamknięty w wyborczej urnie.