środa, 20 sierpnia 2014

SKRZYPCZAK Waldemar

Podobno generał, ale to chyba jakowaś maszkara upstrzyła mu swymi odchodami epolety. Piszczałka bojowa na miarę armii, gdzie dwóch oficerów przypada na jednego szeregowca. Tedy sobie piszczy i skrzypi bez umiaru, bo wymusztrowany na placu apelowym polski rekrut ma zapewnić Polsce jedynie bezpieczeństwo defilady w myśl NATO-wskich dyrektyw i medialnej paranoi.
Występuje zwykle w jeszcze polskim mundurze — po cywilnemu. Dlatego może buńczucznie nawoływać do dozbrajania Ukrów, co jest wstępem  do krucjaty na Rosję projektowanym przez patryjotycznych filutów.
Akurat dobra kandydatura na szefa Oddziału Zamkniętego.

(Dopisane 28 sierpnia 2014)
Zdziwień nigdy dosyć! Coś mnie pokusiło i udałem się z maniackim uporem na stronę "Głosu Rosji". No, tu to mogę się czuć bezpiecznie, tu mnie nikt o bezczelne rusofilstwo nie oskarży. I akurat zachciało mi się swoje trzy po trzy pod artykulikiem pani Zofii Bąbczyńskiej-Jelonek zamieścić, czyli powyższą laurkę na świat rozsławić. Nikt się jakoś nie odezwał, ale po kilku dniach redakcyjny cenzor moją filipkę na Syberię zesłał. Jakoś mi się jednak nie chce wierzyć, że pan podobno generał Skrzypczak ma w "Głosie Rosji" tak możnych protektorów i obrońców swojej czci. Wychodzi mi na to, że poczytano w redakcji moje teksty i uznano mnie za element nazbyt samodzielnie myślący. Ale możliwa jest i taka konfiguracja, że "Głos Rosji", będąc członkiem tak wielu międzynarodowych ciał, ma na ten przykład wspólne interesy z Informacyjną Agencją Radiową, która właśnie zamienia mózgi Polan na galaretkę. A szefuje tej agencji nie byle kto, bo sam chazarski potomek jednego z wiceministrów Urzędu Bezpieczeństwa z lat tak jednoznacznie chwalebnych. I tu intuicja podpowiada mi jeszcze jedną hipotezę. A mianowicie taką, że w polskiej redakcji zainstalowany jest kret, znający dobrze język rosyjski. Może to być dawny współpracownik Wolnej Europy albo BBC. 
Aliści jakieś refleksje nachodzą mnie także gdy czytam, cytuję:
"Głos Rosji to państwowa spółka multimedialna, nadająca na zagranicę od 29 października  1929 roku. Jest najstarszą stacją radiową w Rosji. Już od 80 lat kształtuje wizerunek naszego kraju na całym świecie".
Ot i wizerunek!

(Dopisane 6 maja 2015)
W Polskę uderzyć musiał meteoryt, bo ziemia się zatrzęsła i snop światła padł na generalską głowę, która ogłosiła protest przeciwko swemu niedawnemu nawoływaniu do zbrojenia banderowców w służbie chazarskiej. Wygląda jednak na to, że przed głową generała stoją jeszcze inne intelektualne wyzwania.

piątek, 15 sierpnia 2014

EMELIN Nikolai

Kilka razy usiłowałem napisać o jego pieśniach i o nim samym. Zwyczajnie mi się nie udało, czyli nie umiem. Internet wszakże daje możliwość ominięcia mojej przypadłości. Wystarczy posłuchać.
Tak więc ja także dlatego jestem Polakiem, bo kocham Ruś!

środa, 13 sierpnia 2014

RZECZNIK słowiański

Federacja Rosyjska nie dorobiła się jakoś znaczącego rzecznika prasowego. A ja przecież już dość dawno, pisując za frajer w Internecie, proponowałem najzupełniej bezinteresownie prezydentowi Władimirowi Putinowi moją kandydaturę na to stanowisko. Bo cóż byłby to za ambaras dla  naszych wspólnych wrogów, gdyby jakiś tam Polak, w dodatku żle gadający po rosyjsku, wykładał rosyjską i słowiańską rację stanu! 
Ponaglam więc, albowiem taka oferta może się już więcej nie zdarzyć. A to dlatego, że figurant odgrywający w tej jeszcze Polsce obowiązki ministra spraw zagranicznych, przekroczył wszelkie granice pijackiego bełkotu. Mimo to jego tyłka będzie chronić pięciuset amerykańskich żołdaków upakowanych do kilku helikopterów. Tyle zaledwie wystarczy, by sterroryzować Polaków!

piątek, 8 sierpnia 2014

BIAŁCZYŃSKI Czesław

Wedle autorskiego opisu przyrody te przeklęte "Ruski" odpowiadają za wszelkie zło tego świata. "Ruski" przebierają się za własnych zabójców i pod zasłużonym — nie tylko na Wołyniu — znakiem mordują rosyjską ludność na Ukrainie, "Ruski" z mściwą przebiegłością strącają prezydenckiego tupolewa i malezyjskiego boeinga, "Ruski" są zbrodniczymi najemnikami i dywersantami rozstrzeliwującymi zza węgła manifestantów na Majdanie, wreszcie "Ruskich" możemy bez specjalnego wysiłku upokorzyć i w ten sposób, by jadły polskie ogryzki przy kolejnym fetowaniu polskiej hekatomby. 
Katalog rosyjskich win to księga uniwersalna i całkowicie zgodna z obowiązującą doktryną. I zaraz za taką spazmatyczną wiarą, gdzie każdy może być pasowany na  rosyjskiego separatystę, które to miano ma  funkcjonować obok oklepanego terrorysty lub miłośnika NKWD — podąża usłużny interpretator dziejów, który swoją niechlujną polszczyzną i umysłową kakofonią przydaje Białczyńskiemu szczególnych pleśni.
Przyznaję tedy, że jestem w rozterce. Mój umysł jest bowiem za krótki, aby pojąć tak spreparowaną słowiańską toń Białczyńskiego. Wielu zaś umysłom, nienawykłym do samodzielnego myślenia, a więc tym szczególnie, których wszelakie media przerobiły na zbrojony beton, skrajnie rusofobiczne teksty Białczyńskiego pomagają zamordować Słowiańszczyznę!

wtorek, 5 sierpnia 2014

DUPLIKAT

Słownikowe znaczenie tego słowa jest dość pospolicie znane. Aliści w słownikach nie występuje już czekoladowy duplikat, które to miano zawłaszczył sobie w samouwielbieniu  czekoladowy prezio Dzikich Pól, który dorobił się — zaiste nie tylko w moich oczach — zaszczytnego miana zbrodniarza wojennego, podpadającego ze wszech miar pod europejską jurysdykcję, wsławioną co prawda zamordowaniem serbskiego prezydenta Milosevica. (Bo przecież wszem i wobec powinno być wiadome — kiedy Milosevic powołał na świadka obrony prezia USA — że jego dni będą policzone).
Dziwna to wszak wojna, gdzie na oślep masakruje się z zapamiętaniem rosyjską ludność, a medialne szczekaczki — przepraszam psy — masakrują polską tożsamość.  A jeszcze są i tacy, którzy w katolskim uniesieniu, na katolickiej mszy, przyjmują opłatek wypieczony z makulatury "Gazety Polskiej"— albo innych nadających po polsku mediów.