Ileż zapiekłej nienawiści musi tkwić w chrześcijańskim uosobieniu cnót najwyższych, jeśli nie można przepuścić czaszkom i piszczelom, które spoczywają w polskiej ziemi, bo tu dopełnił się ich los.
Te wszystkie Iwany, Alosze i Siergieje; Hanse, Joachimy i Matthiasy polegli na obcej ziemi, chociaż chcieli przede wszytkim wrócić do swojej Swietłany lub Gertrudy, i nie umieli wyłamać się z żołnierskiej niedoli. Każdy, kto choć był tylko w cywilnym wojsku, powinien umieć sobie wyobrazić, co to znaczy. Odmawianie im prawa do grobu, do nagrobnego postumentu lub pomnika, czyli prawa do wiecznego spoczynku pod symbolicznym kamieniem — choć i tak nas wszystkich rozdmucha słoneczny wiatr — nie licuje z sarmacką wielkodusznością.
Ażeby więc obwieścić nasz chwilowy tryumf nad ich skonaniem w niesłusznej sprawie, musimy Ojczyznę naszą nakryć patriotycznym całunem — tym prawdziwie polskim sztandarem!