Kiedy wypiję dwie butelki wina, chodzenie po wodzie nie sprawia mi trudności. Po trzeciej butelce zaczynam lewitować i nie wiem kim jestem. Po czwartej unoszę się do boga ojca, który zawiesza mnie na rzymskiej szubienicy, abym wytrzeźwiał. Piątą butelkę wypijam po zdjęciu z krzyża i moim zmartwychwstaniu. Domagam się tedy adoracji nawiedzonych przygłupów, czyli paciorków i całowania moich stóp. Proszę także o zwolnienie mnie z wszelkich podatków oraz gwarancji, że państwowe subsydia na moje religijne oszustwa zostaną wpisane do Konstytucji.
I tak mi bozio dopomóż...