poniedziałek, 29 czerwca 2020

KOŁTUN

Rodzaj strupa na głowie, ulepiony z umysłowego brudu zwanego wszawicą. Wytwór katolickiej misji zniewolenia, krzykliwy i charkliwy, małostkowy i ograniczony do życia w pleśniowej grzybni, w której wiedzie kilka żywotów jednocześnie. Obłudny i zapobiegliwy, żarliwy przy schabowym, piwku i wódeczce,  mętny przy pacierzu, chętny do procesji na kolanach i modlitwy za ojczyznę, którą ma za zakład usługowy. Dlatego chętnie daje posłuch różnym szalbierzom, że właśnie do niego należą urojone i rzeczywiste bogactwa Polskiej Ziemi, mające mu zapewnić bogobojne lenistwo. Nie ma przy tym dbałości za grosz, co zostanie po jego rabunkowym patryjotyzmie. (Dla wyjaśnienia: patrz grafika p.t. PATRYJOTA w Dziupli Błotniaka).
Kołtuństwo tedy - co każdy powinien zauważyć, jeśliby miał taką sposobność - przejęło zarząd w spółce, która ma administrować schedą po upadłęj Rzeczypospolitej. (Ostatecznie tylko 23 lata zajęło tubylcom unicestwienie Rzeczypospolitej w przeszłości).
Tak więc prezydęckie wybory, które tyle emocji skupiają, to zaledwie konkurs piękności, w którym zamiast powabnych niewiast mizdrzy się dwóch facetów w wyścigu do Pałacu. A tam odaliski i gondole pełne roznegliżowanych cór Koryntu. W takim państwie chciałbym żyć i nie umierać, co wystarczy wielu za polityczny program skutecznie inspirujący Kołtunów do udziału w ludowym festynie.