Pan Gerwazy akuratnie w pierwszych godzinach po zamordowaniu Andrzeja Leppera miał taki kaprys, ażeby przelecieć się po nocnej Warszawie. Wsiadł więc do swego Kukuruźnika, odpalił wiekowy motor poruszając śmigłem, no i sobie wystartował. A tu ludność napita na ulicach baraszkuje, chociaż to już druga godzina, czyli noc jeszcze w pełni. A tu w Alejach Jerozolimskich leży martwy pan Andrzej Lepper i nikt nie ma świadomości, że właśnie jest uczestnikiem stypy. Na przystankach kolorowe tłumki obnażonych niewiast, które nie znalazły zajęcia na tę właśnie sierpniową noc. Płonie PAST-a, z kanałów wychodzą śmierdzące sanitariuszki, trupy skwierczą w ekskluzywnej restauracji. Na marmurowych schodach pozostaje cień spalonego samotnego powstańca. Wśród ruin płynie rzeka luksusowych aut. W Niebiosach trwa inwentaryzacja spalonych bibliotek. Tuż obok, z pętlą na szyi, zamiera porzucony i zapomniany Andrzej Lepper… Jego prześladowcy i polityczni pokerzyści podnoszą chusteczki do oczu skrywając oblicza w swych duchowych łachmanach. Pani Aneta Krawczyk z lubością opisuje rzekomo owłosione plecy Leppera i udatnie odgrywa rolę płaczki na egzekwiach.
Kiedy na znanym obrazie Petera Breugla spadł Ikar — nikt tego upadku nie zauważył. Chłopi orali ziemię jakby nigdy nic, niewiasty barłożyły gdzieś w zakątku, lud starał się niczego nie widzieć i nie słyszeć, bo to przecież jeno plusk w morzu i kawałek nogi. A więc rzeczy przemijające…