sobota, 19 listopada 2011

POLNISCHE Metzgerei

Rzeczywistość, jak to zwykle, bogatsza jest aniżeli artystyczna fikcja. Cała finezja słowotwórcza pada oto na pysk przed mistycznym okiem, mrugającym do nas a to z komnaty prezydenta, a to z giełdy, a to z telavizji publicznej, a to z gabinetu kolejnego premiera, a to z banków — w których pożyczamy od siebie na dobry procent swoje pieniądze — a to z licznych fundacji, pism i wydawnictw... Wszystko to jest darem samych Niebios, gdzie u tronu raczy sobie spoczywać sam Zbawiciel.

Kiedy więc przyjeżdża rabin Metzger do swojej Metzgerei, czyli w przekładzie na język polski — Rzeźnik do swojej Rzeźni — gdzie rezacy dorzynają stado ogłupiałych polskich baranów — to jedyną naszą troską jest, aby mięso z tego uboju otrzymało certyfikat koszerności, bowiem dochód może być wyższy.
Dlatego do prac administracyjnych zatrudniliśmy tubylczych wykształconych idiotów!