Rachityczna emanacja smoleńskiej mgły, usiłująca z elokwencją polackich standardów naśladować barona Münchhausena: – oto Chris Cieszewski, ołowiany żołnierzyk i kłopotliwy właściciel bredni, gwiazdorski tancerz na kartach sfałszowanych rzekomo akt bezpieki: złożony z rozmytych pikseli w Świątyni Pisuaru, które agenciaki z CIA uznali za najbardziej wiarygodne, albowiem hamerykańska wojenna sraczka robi za polską rację stanu.