Zaledwie miesiąc minął, jak — szczęśliwym trafem — wpadłem w dżungli Internetu na teksty Marka Głogoczowskiego, doktora od wielu polskich chorób, taternika i himalaisty, ale przede wszystkim samotnego wędrowca wśród nikczemności i piękna tego świata. To spotkanie, które tak wyraźnie zaprzecza mojej samotności, CUDEM jest i w takowej konwencji obwieszczam go światu, chociaż Autor, i owszem, pisywał w samej "Trybunie Ludu" — wprawdzie tylko u końca jej żywota. Kiedy powstała na jej zwłokach wolnościowa jak najbardziej "Trybuna" — nie było już w niej miejsca na jego teksty. To wskazówka jest dla tych, którzy mumiami są już tu i teraz. Ale i mumie mają zagwarantowaną wolność słowa w każdym demo-kratycznym landzie.
Wchodzimy tedy na Górę!
Drżyjcie Moce!
Wchodzimy tedy na Górę!
Drżyjcie Moce!