Emerytowany internetowy puczysta, który bezcenną lojalność traktuje jako zbędny dodatek. Wpił się swoimi czułkami w Stowarzyszenie "Wierni Polsce Suwerennej", gdzie podstępnie zaczął sam królować zgodnie ze swoją jubilerską cnotą, czyli profesją zamiany gówna w złoto. Ja wprawdzie zwróciłem kiedyś uwagę, że słowo "Suwerenna" może być w pewnych okolicznościach zbędne, ale nie sądziłem, że moja publicystyczna swada zostanie potraktowana tak dosłownie i na domniemanych zwłokach WPS będą się chciały żywić czerwie. Sprawiedliwie trzeba jednak zapisć, że miał ten jubiler także własne wizje Rzeczypospolitej, gdzie dla takich jak ja nie było przewidziane żadne miejsce. Potwierdza to potęgę daru jego wyjątkowej przenikliwości – co traktuję z należytą pokorą. W końcu, ze szczególną mitręgą, zafajdał nie tylko własne spodnie.
Dylaki to, musi, jakowaś odwieczna próchna...