Nie, nie Krystyna, którą uwiódł reżyser Wajda.
Jej zaś siostra, Katarzyna (onaż sama, małżonka radiowego głosu, który zapamiętałem z dzieciństwa), to nie tylko śpiewaczka pozostająca w jej cieniu, ale i wielkiej Dobroci niewiasta. I ja dla tej Dobroci wiele zapewne mógłbym uczynić...
Aliści byłem na tyle nieostrożny, że zechciałem się podzielić moją pisarczykową błotniakową udręką. I przeczytała sobie pani Katarzyna co nieco z moich tekstów (mniemam że z małą uwagą) i głosu jej nie stało. Tedy w tle usłyszałem święte oburzenie, wyśpiewane con molto prestissimo.
Od tego czasu mało mi się zdatne wydaje owo Norwidowskie zawołanie o Dobroci. Albowiem i na jej kształt mają decydujący wpływ przeróżni sponsorzy, którzy wspomagają bezinteresowność naszych myśli i ocen. Poezji do tego procederu nie ma co mieszać!