Podczas kwerendy w moich prywatnych archiwach, znalazłem tam i taki zapisek, że nasz mąż opatrznościowy marszałek Józef Piłsudski, którą to szarżę poniekąd sam sobie nadał, wyrzekł się był katolicyzmu dnia 12 maja 1898 roku.
Tak się biedaczysko zakochał, że Rzplita nie miała szans w tej konkurencji i dobre miejsce w kolejce do kopulacji straciła.
Tak bardzo tej dacie postanowił być wierny, że krwawą jatkę zgotować raczył Polanom dnia 12 maja 1926 roku i w dniach następnych.
Potem nie pozostało już mu nic innego, jak tylko umrzeć dnia 12 maja 1935 roku, co Bóg potraktował ze zrozumieniem.
I teraz stoi sobie w Katowicach ten zmartwychwstały posąg tego wielkiego Kabotyna. Patrzcie, jak się pręży, jak jego rumak zęby szczerzy, jak usiłuje dorównać italskim kondotierom.
Kiedy tam idę ze swoim jamnikiem, to tylko jego odchody zbieram troskliwie w plastikową torebkę.