Czasem mi się otwierają kadry filmowej produkcji różnych knotów, w których realizacji brałem niechlubny udział.
Było to podczas "kręcenia" zdjęć do filmu "Kazimierz Wielki" w reżyserii Czesława i Ewy Petelskich, gdzie jako asystent scenografa przepuściłem na te moje projekty okropne pieniądze. Wszyscy wykonawcy ogromnie się do mnie łasili i usiłowali mi w różnej formie wciskać łapówki, nie chcąc stracić tak lukratywnych zamówień. Zupełnie zresztą niepotrzebnie, bo jakoś byłem odporny na takie psucie dobrych obyczajów.
W filmie tym króla Łokietka grał aktor (komediant) Ignacy Machowski. Machowski nie był wtedy jeszcze stary, ale konia bał się nieprzyzwoicie (podobnie jak i inny komediant Wiesław Gołas). No, ale jakże to, król Łokietek bojaźliwie konia dosiada? Nie jest to obraza dla piastowskich wojów? Toż dzisiaj publicysta Michalkiewicz i na koźle galopować potrafi...
Kiedy więc zaczęły się zdjęcia, Łokietek Machowski dumnie w dal spoglądał i mieczem swym żelaznem wszelkie wrogi odstraszał. Ja, dla wszelkiej historycznej pewności, jego konia poniżej oka kamery trzymałem, ażeby króla Łokietka nie narażać na patriotyczne wstrząsy, a niedobitkom Polan nie odbierać resztek nadziei.
Skoro jednak umarł aktor Ignacy Machowski, w czym miał szczególnego pecha, to może jeszcze prawdziwy król Łokietek żyw jeszcze?