środa, 24 listopada 2010

WAHL Bożena

Mówiono o nich "Papużki".
Tak były do siebie podobne, że i każda z nich nigdy nie była pewna, którą jest w danym momencie. Zwykle na dodatkowe objaśnienia nie starczało czasu, czego doświadczyłem, ale życie zachowałem.
Od Alicji więc mało co w dziób nie oberwałem, gdy pomyliłem ją z Bożeną. Ja tu pokłon niski w pyle miejskim oddaję, imię Bożeny pani wymawiam, a tu ci niewiasta owa taki wrzask podnosi w miejscu publicznym i poniekąd staroświeckim, bo w okolicach Nowego Świata, jakbym w biały dzień właśnie, nie czekając nocy, koronkową bieliznę chciał i gotów był jej ściągnąć. A to pomówienie było okrutne, bo to przecież Bożena bardziej była grzechu warta, chociaż nie do odróżnienia od siostry swojej rodzonej. Przysięgam, że żadna takowa lubieżność nie w głowie mi była.
Tak więc Bożena Wahl w "Kulturze" (warszawskiej) tyrała i z racji moich tam kilku publikacji wierszy i rysunków bezinteresownym udziałem w tworzeniu socjalistycznej kultury się wykazała, co dzisiaj zupełnie zapomnianą cnotą jest w medialnym świecie.
Od wielu już lat Bożena, zniechęcona do nietrwałych romansów i nadętego światka nietrwałych Artystów, opiekuje się zwierzątkami, co przynieść może ludzkości nadzieję na przywrócenie pojęciom ich właściwych znaczeń.