poniedziałek, 22 sierpnia 2011

LATKOWSKI Robert

Pułkownik pilot Robert Latkowski, dawny dowódca 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, to jest taki mąż zacny, z którym w każdej chwili gotów jestem lecieć ponad chmury nawet na tych przysłowiowych wrotach od stodoły.
I odwrotnie, z pisarzem Henrykiem Pająkiem, który umie latać z oderwanym skrzydłem, polecieć mogę dobrowolnie tylko na kanapę, gdzie sobie możemy rozprawiać i bajać do białego ranka o obowiązujących procedurach w lotnictwie i pisarstwie.

Jeśli więc przyjmiemy, że do latania potrzebny jest samolot i pilot, a do pisania potrzebny jest atrament, stalówka i pisarz, to już jesteśmy bliscy rozwiązania rebusu.
Tak więc Szkoła Orląt potrzebna jest na gwałt Polsce!

Ażeby wreszcie znikły te Nieloty, które farmazonią i czkają, seplenią i się jąkają, się nadmuchują i puszczają wiatry, gryzmolą i pićwolą, syczą i świszczą, ciamkają i mlaskają, tumanią i gamonią...

Etc.

wtorek, 16 sierpnia 2011

LEPPER Andrzej

Pan Gerwazy akuratnie w pierwszych godzinach po zamordowaniu Andrzeja Leppera miał taki kaprys, ażeby przelecieć się po nocnej Warszawie. Wsiadł więc do swego Kukuruźnika, odpalił wiekowy motor poruszając śmigłem, no i sobie wystartował. A tu ludność napita na ulicach baraszkuje, chociaż to już druga godzina, czyli noc jeszcze w pełni. A tu w Alejach Jerozolimskich leży martwy pan Andrzej Lepper i nikt nie ma świadomości, że właśnie jest uczestnikiem stypy. Na przystankach kolorowe tłumki obnażonych niewiast, które nie znalazły zajęcia na tę właśnie sierpniową noc. Płonie PAST-a, z kanałów wychodzą śmierdzące sanitariuszki, trupy skwierczą w ekskluzywnej restauracji. Na marmurowych schodach pozostaje cień spalonego samotnego powstańca. Wśród ruin płynie rzeka luksusowych aut. W Niebiosach trwa inwentaryzacja spalonych bibliotek. Tuż obok, z pętlą na szyi, zamiera porzucony i zapomniany Andrzej Lepper… Jego prześladowcy i polityczni pokerzyści podnoszą chusteczki do oczu skrywając oblicza w swych duchowych łachmanach. Pani Aneta Krawczyk z lubością opisuje rzekomo owłosione plecy Leppera i udatnie odgrywa rolę płaczki na egzekwiach.

Kiedy na znanym obrazie Petera Breugla spadł Ikar — nikt tego upadku nie zauważył. Chłopi orali ziemię jakby nigdy nic, niewiasty barłożyły gdzieś w zakątku, lud starał się niczego nie widzieć i nie słyszeć, bo to przecież jeno plusk w morzu i kawałek nogi. A więc rzeczy przemijające…