piątek, 18 lipca 2014

NOWAKOWSKI Marek

Czytać tzw. prozę zdaje mi się od dawna zajęciem durnym i próżnym. Albowiem zaraz widzę LITERATA, który nawet nie umie dać świadectwa swojego żywota. A ten właśnie imperatyw zdaje mi się wciąż uczciwą artystyczną konwencją, szczególnie przydatną dla bezdomnych malarzy i poetów. 
W takiej jednak manierze nie mieści mi się bohater mojej przypowieści,  albowiem zapewne zdarzyło się, że chadzaliśmy po tych samych ulicach: od Bazaru Różyckiego, Ząbkowskiej, Targowej i Wileńskiej do łach nad Wisłą i z powrotem — choćby na Targówek albo na glinianki w Pustelniku.

Tak więc teraz, gdy już nie jestem admiratorem platonicznego seksu z panią Bovary — bo jednak i Balzak wolał chędożyć panią Hańską nie używając swego pióra — a więc wiele poniewczasie — daję tu tylko tak znikome świadectwo, że nikt Marka Nowakowskiego na trasie naszych praskich wędrówek nie zastąpi.
Ta reszta to tylko literatura!

sobota, 12 lipca 2014

POLICZEK

Enfant terrible kreowanej nad Wisłą rzeczywistości, czyli pan Janusz Korwin-Mikke, spoliczkował był osobistość dość podejrzanej konduity, która chce za wszelką cenę uchodzić za męża stanu. I zaraz, we wszelkich stacjach i redydakcjach, rozległ się rozdzierający krzyk ofiary. Jest to widomy dowód, że staropolskie miary sczezły z doszczętem, skoro, na takie zamówienie, o honor tak zelżonego oblicza chce walczyć  z bezstronnym poświęceniem prokuratura.
Ażeby, jednak, dostać w twarz — trzeba takową posiadać i odróżniać ją od tyłka. Zwykły otwór gębowy jej nie zastąpi!
Misericordia!