sobota, 12 lipca 2014

POLICZEK

Enfant terrible kreowanej nad Wisłą rzeczywistości, czyli pan Janusz Korwin-Mikke, spoliczkował był osobistość dość podejrzanej konduity, która chce za wszelką cenę uchodzić za męża stanu. I zaraz, we wszelkich stacjach i redydakcjach, rozległ się rozdzierający krzyk ofiary. Jest to widomy dowód, że staropolskie miary sczezły z doszczętem, skoro, na takie zamówienie, o honor tak zelżonego oblicza chce walczyć  z bezstronnym poświęceniem prokuratura.
Ażeby, jednak, dostać w twarz — trzeba takową posiadać i odróżniać ją od tyłka. Zwykły otwór gębowy jej nie zastąpi!
Misericordia!