poniedziałek, 29 czerwca 2015

POCAŁUNEK śmiertelny

Zwykle każdy, olśniony nieśmiertelnym tchnieniem ziemskiej władzy, przechodzi w inny wymiar niedostępny zwykłym śmiertelnikom.  Takie symptomy oczarowania opisałem już kiedyś, gdy prezydent elekt Lech Kaczyński pląsał w umizgach wokół ustępującego prezydęta Kwaśniewskiego.  Widok był to przykry i nie dawał specjalnych nadziei na sprowadzenie w niższe regiony świeżo lewitującej w oparach amoku Dostojności.
Wiślanie powinni jeszcze oddać do dyspozycji Jego Ekscelencji Prezydenta opancerzoną lektykę, co by wiatry kiszkowe nie mogły Majestatowi zagrozić i już teraz zacząć budowę mauzoleum.

Jakże wielką moc sprawczą mają układane literki. Doprawdy – strach pisać!

8 lutego 2007
("Remanenty")

piątek, 26 czerwca 2015

KOSSECKI Józef

Ze swoich szczeniackich czasów pamiętam mgliście tego jegomościa – obsmarowywanego bez litości w ówczesnej szeptanej "opozycyjnie" propagandzie. Małą miałem orientację w tych politycznych grach i podchodach, ale skumałem, że Kossecki gdzieś musiał się narazić. I przy rozwiązywaniu tej lamigłówki wyszło mi Zjednoczenie Patriotyczne "Grunwald". A na tym stowarzyszeniu zawieszona zostala przez złowrogie Polsce siły szczególna anatema.  Można było się co najwyżej dziwić, że odłam socjalistycznego polskiego patriotyzmu – tak małą ma siłę przebicia!
Pan docent Józef Kossecki, mimo to, ogłasza i dzisiaj swoje wykłady na obrzeżach medialnej przemocy.
Umysł wybitny i polemiki godzien!

środa, 24 czerwca 2015

ROK 1600

W roku tym pamiętnym jest projekt Unii z Moskwą. Tedy za Władysławem Konopczyńskim zarys tego traktatu podaję:

PRZYJAŹŃ I JEDNOŚĆ WIECZNA
WSPÓLNOŚĆ PRZYJACIÓŁ I WROGÓW
WSPÓLNE WOJNY I ZDOBYCZE
WOLNOŚĆ OSIEDLANIA SIĘ
WSPÓLNE SŁUŻBY PUBLICZNE
ZWIĄZKI MAŁŻEŃSKIE MIĘDZY PODDANYMI
RÓWNOUPRAWNIENIE PRAWOSŁAWNYCH I KATOLIKÓW
WOLNY HANDEL
WSPÓLNE POSELSTWA I SKARB WOJENNY W KIJOWIE
WSPÓLNA MENNICA
WSPÓLNA FLOTA NA MORZACH
WSPÓLNA DYPLOMACJA

I cośmy Polsce zgotowali zaledwie kilka lat później?
Zaiste, przestańmy pieprzyć bez końca o czyichś winach...

piątek, 5 czerwca 2015

EKONOMIA

W miasteczku zawrzało. Rabbi ma kochankę.
Do domu, gdzie od pewnego czasu Rabbi tylko pomieszkiwał, udała się delegacja świątobliwych mężów, którzy przestępując z nogi na nogę i podkręcając pejsy w najwyższym zdenerwowaniu, wypchnęli przed szereg Joska, bo wiadomo było, że Joskowa puszcza się na kirkucie z przygodnymi handlarzami bydłem.
Josek, napiętnowany boleścią zdradzanego kozła, wezwał na pomoc trąbę powietrzną, aby nawet odległe Jerycho w ruinę się obróciło i tymi słowy przed Rabbim się ukorzył.
– Rabbi, na ciebie cały lud patrzy, a ty taki przykład dajesz, że i nasze żony i córki do domów naszych zarazę przynoszą. Opamiętaj się, bo Jahwe i na ciebie patrzy.
I rzekł Rabbi.
– Widzisz, Josek, ja ciebie dobrze znam, ale ty nie znasz ekonomii. Ja z moją Salci już ponad pół wieku   cuzamen żyję i ciągle do niej dokładam. I to jest w porządku, bo Salci to jest mój kapitał, a ja kapitału nie ruszam.
A Ryfka, to są te odsetki od kapitału. I dlatego ja Ryfkę używam!

(KRÓTKA NAUKA EKONOMII – podręcznik poręczny)
z cyklu "Remanenty"

P.S.
To jest naturalnie ludowa poniekąd przypowieść, opowiedziana moimi słowami.

środa, 3 czerwca 2015

JUŃCZYK–ZIOMECKA Ewa

Wprawdzie prezydent elekt Andrzej Duda będzie u mnie jakiś czas pod ochroną – później może już nie być tak łatwo – ale dobro Rzeczypospolitej jest jednak wartością nadrzędną. Dlatego moja nikczemna  natura podpowiada mi wiele kłopotliwych spostrzeżeń. 
I tak, za prezydentury "poległego" (cytat) Lecha Kaczyńskiego, ministrem w prezydenckiej kancelarii była niesłusznie zapomniana tytułowa bohaterka. Jednakże – zapewne dla dobra zbliżających się starań o reelekcję – została wykatapultowana na konsula Rzeczypospolitej do Nowego Jorku. Od tego czasu słuch o tej niewieście zaginął. Mimo to nie będzie chyba od rzeczy pytanie, czyje interesy miała ona tam reprezentować. Moja publicystyczna skrzętna oracja zdaje mi się tym bardziej zasadna, że przy owej transportacji obecny był dożywotni ambasador Izraela w Polsce pan Szewach Weiss, którego jakoś żadną miarą nie można się z Polski pozbyć!