niedziela, 19 maja 2013

JUSZKA

Dzisiaj odeszła nasza cudowna suńka, nasz jamnior Juszka. Była z nami ponad dziesięć lat. Jeszcze rankiem, jak co dzień, próbowała pojąć naturę wody w stawiku. Teraz leży obok mnie na kanapce przykryta swoim kocykiem.
Widomy to znak, że i mnie samemu trzeba się szykować.
Pozostawię ten żałosny padół bez żalu, aczkolwiek— chwilami— tak piękny.
Tedy z Juszeńką się nie żegnam.

piątek, 17 maja 2013

KLESZCZYCA

Od zawsze były ze mną Zwierzęta: psy, koty, papużki, gołębie, kuny, jaskółki, jastrzębie, wiewiórki nasze i syberyjskie, i konie naturalnie. Jeszcze przed dwudziestu laty kleszcze były co najwyżej tak dokuczliwe jak pchły. Dzisiaj stały się śmiertelnym  zagrożeniem także dla ludzi. (Może to jest ten najbardziej skuteczny środek na depopulację)? Kiedy więc słucham kolejnego odmóżdżonego katola, który swoją aktywność w obronie Ojczyzny widzi w modlitwie, to tylko ta choroba wydaje mi się adekwatnym opisem jego stanu świadomości.

Kleszczyca — czyli katolicyzm!

czwartek, 9 maja 2013

HAMANEJA

Wioska nad jeziorem Wigry. Nazwę tę nadali jej w miarę zasobni przedwojenni suwalscy Żydzi, którzy swoich chazarskich pobratymców mieli w głębokiej pogardzie. Wprawdzie nie wszyscy tubylcy przybyli tu z Chazarii, ale właśnie ów gen chazarski okazał się dominujący — jako że łyżka dziegciu popsuje beczkę miodu.
Jednakże nikt już nie wiedział, co znaczy owa Hamaneja.
I trzeba było trafu, że pan Gerwazy znalazł się w Bawarii. I tam po szwabsku "hama net" (fonetycznie) przekłada się na: "nie mam nic!"
Suwalskim Żydom chodziło zapewne o dobra materialne. Mnie zdaje się konieczne dopisanie umysłowych zasług.

Kwas solny tej ziemi!