czwartek, 30 grudnia 2021
WIGRY - pocztówka
środa, 17 listopada 2021
LUDOBÓJSTWO
Termin obrastający wciąż nowymi znaczeniami i wzniosłą praktyką. Wszystko naturalnie dla dobra ludzkości, która nie umie sobie samodzielnie poradzić z własnym Istnieniem. Dlatego dobrym jest pomysłem depopulacyjna hekatomba, przy twórczym udziale uradowanych z własnej głupoty pacjentów - siewców śmierci. Mają oni do dyspozycji "pochodne grafenu, czyli hydrożelu grafenowego na bazie poliwinylu i inne składniki toksyczne. Substancje te powodują obustronne zapalenie płuc, są silnie onkogenne i mutagenne, powodują śmierć komórek i doprowadzają do edycji genów". Przełóż więc sobie Idioto te dane na normalny język: twój udział w Zagładzie jest potwierdzonym dowodem twojej wiary i dumy! Już stary Marks powiadał, że największym złem w przyrodzie jest zwyczajny głupiec.
środa, 10 listopada 2021
ANIA
PIWNICA POD BARANAMI
Byłem w Piwnicy dwa razy. Raz przed i raz po. Ścisk był niemożebny i ja, intruz poniekąd, stałem na scenie przyciśnięty do pianina, na którym grał Marek Grechuta. Zaczarowany był koń i dorożka Gałczyńskiego i zaczarowany był Piotr Skrzynecki - tak piękny polski Żyd. Nie wiedziałem jeszcze o istnieniu Anny Szałapak. Na ulicy Mazowieckiej - gdzie Anna wówczas mieszkała - kwitły magnolie.
czwartek, 4 listopada 2021
KONWICKI Tadeusz
To jest Gość, z którym nie umiem się uporać. Powieści od lat nie czytam, ale coś Konwickiego nie pozwala mi odstawić na piwniczną półkę. Więc się mocuję, wynajduję Konwickiemu różne usprawiedliwienia, i to mam na względzie, że Konwicki, gdyby chciał, olał by mnie ciepłym moczem. Wprawdzie otarłem się lekko o jego żonę Danutę, graficzkę, ale to zbyt małe jest Wniebowstąpienie dla realizacji pisarczykowych domniemań. Tedy Konwicki osamotniony na swoim tapczanie w pustym mieszkaniu - jest przedmiotem mojego wścibstwa. Literatura to jednak jest panna lekkich obyczajów. Spragnieni jej słodyczy pisarze i pisarczykowie spijają z jej ust zatrute ambrozje. Takim produktem szczycą się później gminne do niedawna biblioteki, które uśmiercił pomór. Tak więc grobowa czeluść to najlepsze jest miejsce do spotkań z czytelnikami.
środa, 3 listopada 2021
FILIPSKI Ryszard
(Druga edycja)
Napisałem niegdyś panegiryczną laurkę poświęconą Filipskiemu - szczególnie jako odtwórcy roli majora Hubala w filmie Bohdana Poręby. W swojej naiwnej głupocie zechciałem o tym fakcie zawiadomić mojego romantycznego bohatera na jawie. Skorzystałem więc z internetowego adresu pani Lusi (?) Ogińskiej, bo sam Filipski nie był osiągalny dla mojej ekspresji. W odwecie dostałem taki zestaw niedorzecznych poglądów pani Ogińskiej na temat mojego tekstu, że z trudem niemałym starałem się zachować spokój i jasność myśli. Nie został mój trud doceniony i ta literatka doceniana szczególnie w kruchcie, zeszła w chwale z mojego punktu widzenia. Dlatego nie dziwią mnie pośmiertne figury gimnastyczne pani Ogińskiej na trumnie Filipskiego. Ostatecznie Filipski, zamiast dożywać swoich dni w godziwym nastroju, nałożył sobie na głowę katolicką hydrę.
poniedziałek, 1 listopada 2021
poniedziałek, 25 października 2021
PREISNER Zbigniew
Twórca muzyki, o której Maestro Krzysztof Penderecki tyle miał do powiedzenia: "Nie wypowiadam się na tematy pozamuzyczne"!
Muzyki Krzysztofa Pendereckiego nie słucham, poza Polskim Requiem. Muzyka Zbigniewa Preisnera wypełnia mi serce. ..
Te nutki poczernione, półnutki, ćwierćnutki i pauzy, legata i fortissima, cały ten zestaw po to jest, byśmy Ciszy Odwiecznej słuchać umieli. A w niej trzmiele brzęczą, ptasiowe trele zawodzą, strumyki szemrzą, struny drgają, młoteczki fortepianowe się wahają... Czyż trzeba pisać więcej?
poniedziałek, 13 września 2021
poniedziałek, 30 sierpnia 2021
SZULKIN Piotr
wtorek, 3 sierpnia 2021
AUTOBUS 910
https://culture.pl/pl/galeria/bronislaw-wojciech-linke-autobus-detale
sobota, 17 lipca 2021
KONOWAŁ
Niegdysiejszy eskulap miał w swoim obowiązku troskę o chorych, obecny przeistoczył się w konowała łaknącego głównie pieniędzy. Upadek tej profesji możemy obserwować na każdym kroku. Plandemiczna zaś mamona odebrała im elementarne poczucie przyzwoitości. Dlatego żałosnym głupcem jest ten, który zwraca się do konowała o lekarską pomoc. Cyrulik zatem powraca do łask: każdy fryzjer będzie mógł sobie wybrać kilka specjalizacji. Na Podlasiu przetrwały jeszcze szeptuchy...
wtorek, 29 czerwca 2021
GARBUS
Trudno rzec bez owijania w bawełnę, skąd u mnie się wzięło zamiłowanie do Garbusa. Prawdopodobnie już konik Garbusek był dziecięcą inicjacją. Później znaczącą uwagą była moja naonczas dość skrupulatna wiedza lotnicza, albowiem silnik Garbusa (tzw. bokser) po niewielkiej przeróbce mógł być sercem samolotu. Jednym z wielu wzorców był indonezyjski samolot Kunang, na którego artystycznej kopii chciałem szlakiem Bolesława Orlińskiego dolecieć do Japonii przez Syberię naturalnie, która już w moich dwunastu wiosnach jakoś szczególnie mnie korciła. Łacno zgadnąć, co z moich projektów zostało zrealizowane, aczkolwiek siłę wyobraźni trudno mierzyć chłopięcą determinacją.
Tak czy siak: skrzydła, kadłub, lotki, stateczniki, śmigło i podwozie byłem w stanie zbudować; na stole spoczywały zdobyczne podstawowe przyrządy lotnicze, ale silnik Garbusa był poza moim ówczesnym zasięgiem. Dopadła mnie tedy zgryzota, że nigdy mój samolot nie wzbije się ponad chmury. Kiedy więc po latach zapragnąłem się zmotoryzować, nie było innego niźli Garbus kandydata. I tak stałem się właścicielem Garbusa 1200, którego dotychczasowy właściciel tak mnie niedorzecznie urzekł - bowiem zbierał stare książki - że już mało uwagi poświęciłem mojemu nabytkowi kupowanemu za dość znaczne pieniądze. Dotkliwym efektem mojej miłości do inkunabułów była trwająca trzy miesiące praca w garażu mokotowskiej okazałej willi, bym mógł z niego wyjechać o własnych siłach. Albowiem było dość stromo pod górkę, a hamulców nie było, co przy silniku bez koniecznego ciśnienia oleju nie zachęcało do samobójczych kaskaderskich wyczynów. (Dalsze zdarzenia będą dotkliwym potwierdzeniem, że Garbusem można jednak latać.)
niedziela, 13 czerwca 2021
poniedziałek, 17 maja 2021
KORBEL Janusz
Kiedyś napisałem list do Janusza Korbela, który był inicjatorem założenia i pierwszym redaktorem pisma "Dzikie Życie". Tytuł ten zaraz wydał mi się na tyle frapujący, że napisałem do niego list przejmujący w moim wyobrażeniu. Szybko otrzymałem odpowiedź. (Publikuję tylko część listu, bo na pominięte tu słowa powinienem uzyskać - wedle mnie - zgodę Janusza Korbela na publikację. A on przebywa od kilku lat w bardziej przyjaznej Naturze sferze i wątpliwe jest, by zechciał się wdawać z pluskwiakami w dyskursy).
Tak więc twórca Pracowni na rzecz Wszystkich Istot osierocił Wszystkie Zwierzaki leśne, drzewa mocarne, podmokłe lasanki, krajobrazy prastare, trakty polne, jeziora, etc.
Kiedy po latach zadzwoniłem do Dzikiego Życia, następca Janusza Korbela miał tylko jeden dylemat, cyt.:" Skoro pan do mnie dzwoni, to pewnie chce coś dla siebie załatwić". Przyznaję że mnie zatkało.
Mimo wszystko Duch Janusza Korbela jest obecny, chociaż w obecnym "Dzikim Życiu" zepchnięty w niepamięć. To są te same pluskwiaki, które miały skłonność do wypowiadania się "bezinteresownie" i na mój temat, a czasem nawet pełniły wdzięczną rolę zesłanych przez ducha św. autorytetów, którzy jednak nigdy tyłka na mróz nie wystawili.
wtorek, 13 kwietnia 2021
sobota, 10 kwietnia 2021
GUT Włodzimierz
Daleki jestem od podśmiechujków z nazwiska, ale ten koryfeusz zadekretowanej nauki w polskim Bantustanie sam się doprasza, by z niego kpić. Dlatego lepszym nazwiskiem dla tego proffessora byłby na ten przykład Gutbrot albo Gutowski, bo korzenie byłyby bardziej jednoznaczne. A tak skazani jesteśmy na domysły. Nie będę się tutaj znęcał nad dorobkiem naukowym Guta, aliści korci mnie ta lingwistyczna łatwizna. Ograniczę się tedy z prawdziwym bólem do jednej z ostatnich wypowiedzi tego przedstawiciela dyrygentów covidiańskiej orkiestry na temat kolejnej fali zakażeń, cyt.: "Nie ma objawów, ale są dolegliwości".
Tubylcze, pochyl się nad dziełami proffessora Guta i daj sobie w żyłę zalecaną miksturą. I powtarzaj bez końca się kołysząc: gut, gut, jawohl, gut...
KLUSKA Roman
Ja naturalnie z przykrością odbieram puentę tego wywiadu, ale pan Roman Kluska zdaje mi się na tyle godnym uwagi przedstawicielem zanikającego polskiego plemienia, że i katolicka szajba znajduje u mnie dobrotliwą wyrozumiałość. Słuchajmy więc, bo pan Roman wykłada niektóre kwestie wprost łopatologicznie, co powinno skusić najbardziej zlasowane mózgi do ostrożnej przemiany.
niedziela, 4 kwietnia 2021
KLAWIATURA
poniedziałek, 22 marca 2021
ANNA S.
Dodam tylko, że piękne wydanie poezji Jana Twardowskiego, dopełniała dedykacja osobiście wpisana przez Autora dla Anny Szałapak.
piątek, 12 marca 2021
czwartek, 25 lutego 2021
MAŁOŚĆ
Ta przywara zwykle z pospolitością jest skojarzona. A to słowo ma tak wiele odsłon, że samo jego przywołanie stawia takiego jak ja pisarczyka w rozpaczliwej sytuacji. Jednakże roztrząsając tę zagwozdkę w moim parszywym intelekcie, doznałem oto takiego olśnienia, że właśnie w pospolitości kryją się wielkie wyzwania dla pokątnej literatury. A to dlatego, że mamy tu wszelkie odcienie naszych wad, z których każda może otworzyć nowy rozdział literackich pasji, jakkolwiek by one nie wyglądały komicznie.
Mamy więc tu aż 218 synonimów, jak np.: banalność, brak polotu, nijakość, powierzchowność, trywialność, schematyzm, lichota, prostactwo, rutyna, skostniałość, miernota, nierzetelność, wtórność, tuzinkowość, marność. ITD.
Otóż pan Marcin Celiński, na którego pokątne internetowe chrumkania miałem nieostrożność zawędrować, jest nosicielem przynajmniej jednej z tych przywar. A pewność tę nabyłem podczas moich internetowych peregrynacji w poszukiwaniu utraconego bezpowrotnie czasu. Kiedy więc ten myśliciel ogłosił kilka uwag o generale Emilu Fieldorfie, z których najbardziej oryginalne było jego zdenerwowanie, że Fieldorf stawiany jest obok np. "Burego" (co faktycznie jest kwestią dyskusyjną), pomyślałem zupełnie bezinteresownie, że mój sprzed kilku lat felieton o atmosferze poprzedzającej egzekucję Generała może być uzupełnieniem oracji tego wybitnego bojowca o wolność myśli. Jakże się jednak pomyliłem. Po kilku godzinach Celiński, syn Andrzeja Celińskiego, czyli innego sfrustrowanego bojowca, wytarł z kretesem swoim wolnościowym buciorem link do owego felietonu p.t. "ZA KURTYNĄ ZBRODNI", i nabył w ten przystępny sposób lepiej ugruntowanego przeświadczenia o wyjątkowych walorach swego umysłu. I cóż miałem z takim faktem począć? Zaraz opadły mnie polskie zmory.
Zakładam tedy maskę błazna i publikuję poniżej link do własnego tekstu. Jak ktoś jest bardziej dociekliwy, to znajdzie jeszcze w rzeczonym temacie kilka oznak mózgowej atrofii.
http://dziupla-blotniaka.blogspot.com/2011/01/za-kurtyna-zbrodni.html
wtorek, 16 lutego 2021
STOŁEK egipski
Czterdzieści wieków patrzy na nas! - Tadeusz Kotarbiński zaliczał Psy, Koty, Ptaki etc. do ludzkości. Nie wziął jednak pod uwagę, że w tej ludzkości prym wiodą ludzie nikczemni, którym nie godzi się nadawać zwierzęcej hierarchii w odczuwaniu i cierpieniu.