sobota, 14 kwietnia 2012

HARTWIG Julia

Z panią Julią jechałem kiedyś moim zielonym wehikułem do Nieborowa. I, tak po drodze, opowiadałem jej o moim spotkaniu z Zarządcą od Poezji na ulicy Wiejskiej w Warszawie, gdzie u biurka w "Twórczości" wydawał poetyckie koncesje sam motocyklista  Ziemowit Fedecki. Pani Julia w milczeniu wysłuchała mojej wspomnieniowej tyrady. I nawet mój wierszyk o Kazimierzu nad Wisłą, gdzie jej brat fotografik Edward Hartwig miał także swój udział, pozostawiła bez odpowiedzi. Na zakończenie opisałem w oszczędnych szczegółach mój rejs Wisłą z Warszawy do Kazimierza na wybudowanej przeze mnie łodzi żaglowej, gdzie towarzyszyły mi dwie książki: "W cieniu rozkwitających dziewcząt " — Marcela Prousta i "Apollinaire" — Julii Hartwig. Także ten wątek pani Julia zbyła milczeniem.
Potem wszakże starała się jednak rozmawiać z moją Zbroją, ale na żadne pytanie także nie uzyskała odpowiedzi.

Dlatego, co nikczemnie suponuję,  nie są Poeci godni bezinteresownej uwagi ani pamięci.

piątek, 6 kwietnia 2012

JESZUA

Żydowski bożek naszej marności. Nie umarł na krzyżu, dzięki bogu, bowiem nie został opuszczony przez przyjaciela. A jeśli nie umarł w tak przebiegły sposób, to i bajdy o jego zmartwychwstaniu  tyleż znaczą.
Potem Duch go na tyle opuścił, że zamienił się w ukrzyżowaną figurkę, nadzorującą życie doczesne innych rekwizytów.
W tym oto magazynie trwa wciąż przez stulecia biurokratyczna inwentaryzacja!

JELEŃ

Spotkać się z Jeleniem oko w oko, to musi być niebywała nasza zasługa, którą i Jeleń zaakceptować powinien. Zwierz to baśniowy, zawsze żyjący w puszczańskim Ustroniu, jako i Błotniak. Aliści nie dla wszystkich jest ta gadka, albowiem mordując Jelenia możemy nieco blichtru sobie na twarz nałożyć, który to makijaż pozwoli nam na twórcze uczestniczenie w życiu artystycznym i duchowym.

Tak więc wspominam hałaśliwie promowanego przedstawiciela sztuki żydowskiej w Polsce, artystę A.S., który dla dziennikarza Jelenia zamordować raczył, coby się na Jego martwym ciele sfotografować dla splendoru własnego. Ot, dziennikarz miał przyjechać rankiem, kiedy jelenie spragnione są. Wystarczyło pociągnąć za spust. I zdjęcie dla gazety było gotowe.

Niedawno przyszedł Jeleń do Bronnej Góry. Tuż za bramą wykopał sobie jamkę w śniegu i ufnie zasnął. 
Jakże zostałem obdarowany!

Bo tylko Wierzątka są zdolne do takiej wspaniałomyślności!