niedziela, 29 czerwca 2014

DYL ze Słupska

Byt wirtualny zrodzony z jednopłciowego związku Dylaka z Głogoczowskim, edukowany usilnie przez doktora Marka. Ten naukowy projekt miał zapewne na widoku stworzenie  Badyla, który będzie zawsze miał w zanadrzu wiele błyskotliwych ripost. Jako że jednak dyl po polsku to martwy pień drzewa, przylepił sobie Dyl minę blagierską wedle śpiewki: dylu, dylu na badylu... Grymas swój zrealizował zaś na swój poetycki sposób, czyli przerobił twórczo mój czterowiersz "OJCZYZNA", który zacytowałem w sytuacji beznadziejnej przed wrażym przejęciem stron WPS. Cytuję:
"A cóż to w zamian, za pesymistyczny monolog, proponuje nam tu w naszym kręgu, (podkreślenie moje, Błotniaka) obywatel Gagucki...?
zagadkową defiladę na zaciemniałym lotnisku
mojego i twojego kraju
schronionej za rozpiętym płótnem
przed patrzącymi nieustannie martwymi 
i obolałymi oczami...?„

Jak ktoś jest dociekliwy, ten bez trudu znajdzie w "Dziupli Błotniaka" oryginał, czyli moje przed laty "wychodzone" cztery wersy. Wychodząc zaś dzisiaj z pisaniny umiejscowionej w projektach samounicestwiających, pochylam w milczeniu głowę.  Dlatego rozumiem radość Dyla ze Słupska, że tak słomiani interlokutorzy jak ja, opuścili  tak skrojoną przez niego ojczyznę. Będą miały wreszcie Badylaki pełną swobodę twórczą...