piątek, 20 września 2013

44

Prawie wszyscy pewnie wiedzą, jakie ta liczba ma konotacje w historii polskiej literatury. Ale ja otóż zetknąłem się z nią w ostatnich dniach tak dramatycznie, że do niczego jej przyrównać nie mogę jak tylko do cierpienia, którego doznają teraz jego rodzice.

Owóż mój sąsiad, Jarek, położył się spać i umarł. Miał zaledwie 44 lata.

"Dziękujmy Panu za Jego Miłosierdzie!" — prawił odurzony klecha podczas mszy.
— Miłosierdzie ludojada, karmionego wciąż przez jego posługaczy w śmiertelnych sukienkach.