poniedziałek, 22 czerwca 2020

INFAMIA

Uznając konieczność wprowadzenia tego pojęcia na powrót do życia potocznego, sięgnąłem do wszelakich słowników, aby nie mądrzyć się zbytecznie. I otóż na samym wstępie natknąłem się na taki ambaras, że w słowniku języka polskiego wydanym w roku 1968 - to pojęcie w ogóle nie występuje, chociaż w słowniku Michała Arcta z roku 1938 Infamia opisywana jest dość złowrogo jako: "niesława, hańba, nikczemność, pozbawienie sądowe czci i utrata praw obywatelskich". Stąd niedaleko było do banicji! Zygmunt Gloger z kolei utratę honoru orzekał na poczet Infamii, czyli bezpowrotną utratę czci. Albowiem: "stan szlachecki, jako zakon rycerski, zastępował wojsko i armję, których nie było, więc porzucenie jego szeregów miało znaczenie dzisiejszej dezercyi z wojska. Szlachcic, który z rycerza stawał się w mieście szynkarzem lub kramarzem, uważanym być musiał przez stan rycerski za dezertera."
I tak dochodzimy w umysłowej abnegacji do roku 1995. Tu już redaktorzy są odważni i Infamię dopisują do języka  polskiego.
A ja upominam się o powtórne wpisanie  Infamii do Polskiego Kodeksu Honorowego. Niechaj się zbierze kilku lub kilkunastu sprawiedliwych i niech "orzekają". Bez krwi i przemocy! Bez nieobliczalnych sądów. Bez knebli na ryjach.
Niech zadziała tylko słowo, bo w nim żyjemy.