wtorek, 22 marca 2022

ZYCHOWICZ Piotr

 Przyznaję się, popiół na łeb swój sypię i proszę o łagodny wymiar kary, albowiem moja niepoczytalność jest także wystarczającym powodem do ułaskawienia. Wariatom można cokolwiek wybaczyć, ale skurwysynom nigdy. I tej przysiędze starałem się być wierny. Aliści trafił mi się taki jegomość, którego chciałem cenić za swobodę myśli. I tak było dotąd, dopóki on nie wpadł w łapska macenasa Bartosiaka i na jego nutę zaczął swoje publicystyczne śpiewy. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, bo chłop powinien się jakoś ogarnąć i nie chodzić w bartosiakowych gaciach, co niekoniecznie jest zaraz zapłacone, ale i w następnych pokoleniach także niezapomniane. Tak czy siak Zychowicza spisuję na straty. I nie przekona on mnie żadną tezą, którą ja sam znam od dawna, zanim się Zychowicz zechciał na ten świat powołać. Tak więc jego poty, grymasy i moczenie spodni nie robią na mnie wrażenia. Facio tak się oddał psychotycznej ukraińskiej propagandzie, że rosyjski żaden głos  przez gardło mu przejść nie może. Więc się poci na każdą wieść o zabitych rosyjskich sołdatach i tryumfalnie gardłuje o ukraińskich zwycięstwach, bo z jego przekazów niezłomnie wynika, że Ukry za kilka dni staną u bram Kremla. Niech mu tam będzie. Ma chłopisko swoje marzenia o 10 milionach Ukraińców w Rzeczypospolitej. Polska w Ukropie - to nowa patryjotyczna powinność.