piątek, 27 grudnia 2013

KISIELEWSKI Jerzy

Jeszcze jeden synek znanego tatusia, przyśrubowany do wyrzutni startowej tzw. III RP. Radiowy wyrobnik, czyli sprawozdawca treści prasowych, które potomkowie Polan mają coraz bardziej w rzyci. Mimo to celebruje swoje umysłowe skróty w ten sposób, że poranną mszę zaczyna zawsze od zreferowania tytułów w "Gazecie z Czerskiej". A ta gazetka ma, jak wiadomo, znikome poczucie humoru, bo jak się na kogoś zaweźmie, to delikwent taki nie ma już wyboru i musi zakończyć swoje życie w stanie wskazującym na spożycie. Mimo to mizdrzy się Kisielewski do swoich klientów w ten sposób, że nazywa się "wodą po Kisielu". To najzupełniej słuszne porównanie ja  jeszcze uzupełnię, albowiem mam się za człeka wielkodusznego.
Otóż wytwory umysłu Jerzego Kisielewskiego można również przyrównać do mączki kartoflanej, umysłowego klajstru albo krochmalu. A ta ostatnia ingrediencja służyła niegdyś do usztywniania białych kołnierzyków, które zawsze są ostoją wszelkiej władzy.
Naturalnie obok sutanny!
Czyż więc z jabłoni nie spadają zgniłe owoce?