czwartek, 19 grudnia 2013

ZACHWYT nocny

Wciąż — o każdej porze dnia i nocy, w każdej porze roku, mimo przyrodniczych kataklizmów — słyszymy o Stasiuku albo podobnych literatach dopuszczonych najzupełniej przecież bezinteresownie do mikrofonu. Wszakże nagłośnienie przekroczyło już dawno granicę słyszalności, więc dudni sobie bezradnie ta propagandowa tuba wiadomej proweniencji — coraz bardziej z siebie zadowolona. A tu, cichutko, pisze swoje teksty jakaś niewiasta, której nawet do głowy nie przyjdzie, żeby się z kimkolwiek ścigać i głos podnosić. Dzięki tedy koniom achałtekińskim — jako że jest to wynalazek Jacka Kobusa — popadłem w szczenięce zachwycenie. I to proszę przeczytać...

"Rano, gdy ciemno jeszcze, jadą pierwsi zulowcy. Zjeżdżają wąwozikiem od strony wsi i zagłębiają się w las. Widzę ich, gdy suną, po okrutnej dziurawej drodze, za domem Walków. W czarnej mgle kołyszą się między modrzewiami światełka.
Piękniście wyglądają te czerwone, więc stoję i patrzę. Stary Borkoś prowadzi konwój, bo tylko on ma światła w ciągniku. Na końcu jedzie jednooki zetor syna, a w środek wzięli całkiem nieoświetlony LKT. I tak se jadą. Na zrębie nie czekają  na świt i odpalają piły po ciemku. Spieszą się nie wiadomo do czego, jak jakieś głupki.
Idę do jeziora skrótem. Suche patyki się łamią, a świeżo opadłe gałązki sosnowe owijają się mi wokół butów. Idę do domu. Słyszę, jak Walkowie zamykają w komórce czarnego psa, który biega wolno w nocy i puszczają tego, co biega wolno w dzień."

I dalej znajdziecie Państwo te teksty tutaj:

www.na27stronie.blogspot.com

(dopisane 10 lipca 2015)
Noc jednak nie zawsze sprzyja twórczej wenie i jasności myśli. Tak więc moja nocna laurka, w zamierzeniu nieco na wyrost, ukazuje mi się dzisiaj jako poetyczna wydmuszka. Nie jestem aż tak okrutny, by nie umieć powiedzieć, że się myliłem. W literaturze i sztuce bezinteresowność myśli zdaje mi się wciąż wartością elementarną. Wszelakie chwasty potrafią się rozplenić pod postacią urzekających i odurzających ziół... I w tej manierze znikamy, bez prawa do pisania i dobrotliwego gaworzenia. Redaktorki w necie czuwają...
(dopisane 14lipca 2014)
Ten wieloznaczny tekst trudny jest do skomentowania. Tak czy siak Magdusia obiecala pisać i skreślać. A najlepiej pisać w stanie szczególnego ducha, bo atrament szybko wysycha, by złapać pogubione myśli. Tedy musimy się mieć na baczności, bo wszelakie przypadkowe zbóje czychają na nasze dziewictwo...