sobota, 24 grudnia 2022

STAŻEWSKI Henryk

 Wciąż się sposobię do napisania laurki o Henryku Stażewskim i wciąż jakaś ciemna chmura zaciemnia mi  literki. Ażeby więc przełamać ten impas postanowiłem skorzystać z chwilowej słabości i opowiedzieć dyrdymałkę, która mi się u Stażewskiego zdarzyła. Otóż pewnego razu wziąłem się na odwagę i postanowiłem zanieść Stażewskiemu mój niewielki obrazek. Miałem przy tym świadomość, że Stażewski - ze zrozumiałych dla znawców względów - skopie mój obrazek i unicestwi. Tymczasem Stażewski zasiadł wygodnie w fotelu, wziął czekoladkę i zapadł w długie milczenie. Ja pokornie czekałem na werdykt. W końcu rzekł tylko trzy słowa: "To dobry obraz". - No, nie powiem, żeby piorun we mnie uderzył, albowiem sam dobrze wiem, który mój obraz jest lepszy lub gorszy. Tak więc jest to jeszcze jeden dowód, że malarstwo słów nie potrzebuje. Jak ktoś chce i potrafi niech się w słów tumult zanurzy. Tam są też obrazy, których nie sposób odczytać na odwyrtkę.