niedziela, 9 stycznia 2011

KUŹNIA kadr

Pewnie nie wszyscy zauważyli, że w strukturach "Gazety" — która zapracowała sobie wśród Polan na kilka hańbiących przydomków — powstało i rozwija zaszczytne tradycje Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego.
Otóż zatrudnieni tam śledczy, zwani dalej umownie dziennikarzami, prowadzą szczegółowe kartoteki przesłuchań wszystkich wystąpień publicznych, niezgodnych z duchem i literą talmudycznego prawa, co na co dzień przejawia się także uciążliwym brakiem certyfikatu koszerności od odpowiednich władz duchownych. I tutaj, najczęściej wywoływanym z celi imieniem jest "Radio Maryja".

I tak np. 14-minutowy dziennik poddany jest ścisłej "merytorycznej" i moralnej obróbce. Następuje więc szczegółowa analiza treści dziennika, realizowana twórczo poprzez opowiedzenie go własnymi słowami, przetykanymi dla rozluźnienia dramatycznego napięcia błazeńskimi minami. Raport ten z obserwacji i przesłuchania podejrzanego, zawiera dokładne dane na temat czasu trwania i miejsca przestępstwa, jak i opis chęci  przygotowania następnej zbrodni, chociaż akurat inwigilowany milczy z wiadomych względów. Na końcu raportu jest miejsce na wnioski. Te przytaczam w dosłownym brzmieniu:

"Tyle nędzy technicznej i moralnej oraz pogarda dla etyki dziennikarskiej w małym kilunastominutowym fragmencie programu Radia Maryja. To jedyna taka rozgłośnia. Ministerstwo powinno skontrolować poziom merytoryczny i moralny WSKSiM".

Rosną nam kadry do służby publicznej.