czwartek, 2 lipca 2015

TARGÓWEK

Zaledwie kilka ulic: Radzymińska, Tykocińska, Mokra, Janinówka, Trocka, Borzymowska, Orłowska, Motycka... I jeszcze bezkresne na ówczesne czasy pole żyta albo kukurydzy, które stało na przeszkodzie w drodze do kina "Pelikan" na ulicy Gilarskiej. (I tam się szło jak w amazońskiej puszczy). Pole, gdzie u krańca stały wyschnięte dworskie stawy Hipciówki, w których dnie prowadziłem archeologiczne eksploracje, starając się odkryć zamulone tajemne znaki. W owym dworze, obok stareńkiego spichlerza z czerwonej cegły, moja mama Maria grała na pianinie  z beethovenowskich zeszytów. W dworze tym, wedle sprzecznych wersji, miał przebywać trzy dni Napoleon podczas swojej sromotnej z Rosji ucieczki.
Targówek, czyli moja Kraina chłopięca. Tam szybowalem o zachodzie słońca w purpurowych chmurach, tam odkrywałem tajemnice kałuż po wiosennej ulewie. Tam byłem w każdej kropli deszczu, płatku śniegu i w ogrodzie zimowym na okiennej szybie.... Tam zostały moje łyżwy, narty i saneczki, samoloty budowane wciąż bez wytchnienia...
Targówek – moja banalna sentymentalna Ojczyzna!