poniedziałek, 22 maja 2017

STACHOWIAK Igor

Zabrany brutalnie o poranku z ulicy, nikomu nie wadzący, torturowany i zamordowany dnia 15 maja 2016 roku przez policyjnych siepaczy w komisariacie we Wrocławiu przy ulicy Trzemeskiej 12. W torturach, w policyjnym klozecie, brało udział czterech stróży prawa i sprawiedliwości. Skuty i półnagi wił się z bólu na zroszonych policyjną uryną kafelkach. Główny oprawca urlopowany wprawdzie został na trzy miesiące, ale po stwierdzeniu braku znamion przestępstwa przywrócony do strzeżenia pisowskiego ładu. Wojewódzki herszt policyjnych zbirów i jego rzecznik prasowy bez mrugnięcia okiem zastosowali sprawdzone wzory policyjnych dochodzeń, co ministerialny herszt – odpowiedzialny za policję podlaski Nosferatu Zieliński – przyjął z aprobatą. W grudniu 2016 roku, po wnikliwym śledztwie, prokuratura umorzyła postępowanie. (Prokurator generalny Zbigniew Ziobro ćwiczył właśnie dykcję). 22 maja 2017 roku – po medialnym powtórnym nagłośnieniu i upublicznieniu nagrań rejestratorów, skrywanych dotąd skrzętnie – główny minister Błaszczak wykonał pański gest i z troską i bólem zalecił (!) zwolnienie z policji jednego mordercy. Reszta nadal wykonuje czynności! Ministrowie zaś prześcigają się w aplauzach i matactwach!
I po tym chwilowym tumulcie zniknął w kosmicznej przestrzeni pisowski akt zemsty, że w latach 2012–2015 zanotowano aż 42 (czterdzieści dwa) przypadki zgonów podczas policyjnych interwencji.

Igor żył lat 25.

("Rów, w którym płynie mętna woda
Nazywam Wisłą
Na taką miłość mnie skazali
Taką przebodli mnie ojczyzną").
Zbigniew Herbert
.