czwartek, 23 lutego 2023

MANEKIN

 Manekin to taka łatwa i wytarta symbolika. Wiadomo, udaje żywego człowieka: a to na wystawie odzieżowej, a to podczas plenarnych spotkań, a to w sejmie takim czy owakim, a to w czasie rządowych namaszczonych dysput, a to na ministerialnych pokojach; a jeszcze podczas dziennikarskiej informacyjnej głupawki, bo z niej naród bierze swoje siły. Dlatego wyższą formą narodowej umysłowej abnegacji jest bal Manekinów, coby lud się cieszył i nabierał tężyzny. Dlatego nawet na gminnych poziomach odbywają się charytatywne w założeniu bale, bo lud lubi, jak się o niego troszczą ci, którzy lud wykolegowali. Aliści lud nadwiślański doznał niebywałej zajawki, kiedy to na ziemie Rzeczypospolitej lotem błogosławionym opadł samolot łan łan z prezydęckim jestestwem, reprezentującym państwo Hamburgerów. Stanęły fabryki, zablokowano autostrady, piekarnie przerzuciły się na produkcję dronów. Po schodkach samolotu zaczął schodzić zepsuty Terminator. Wkrótce przesiadł się na tajny pociąg do Kijowa, gdzie zawyły wojenne syreny. Co na Ukrainie, czyli krainie U wygłosił do ucha klaunowi, nie moja to rzecz. Wrócił zaraz tajnym pociągiem do Przemyśla, podjechał do Rzeszowa, poderwał łan łan i wylądował obok warszawskiego Dworca Centralnego w hotelu Marriott, gdzie go przywitały obrazy na telebimie Marriott Tverskaja Hotel w Moskwie. Ta "niewybaczalna, kuriozalna i niewyobrażalna wpadka Marriotta" - co z płaczliwym oburzeniem zakomunikowano tubylcom - źle rokuje militarystycznym zapędom chromego Terminatora z Białego Domku, który unicestwił nie tylko Ukrainę, ale i zgodnie ze swoją doktryną wojenną zdezelował przyległe terytoria.