sobota, 4 grudnia 2010

GALOTY Wałęsy

Żyją sobie te galoty pod wysokim napięciem, więc nie z piórem tu trzeba lecz ze śrubokrętem. Ale jak już mnie ktoś wywołuje do tablicy, to zaraz śpieszę na zbiórkę cyklistów w hołdowniczych pokłonach dla najwybitniejszego od czasów Kopernika i Chopina Polaka. Ten ponoć ludowy bohater już naszemu Fryderykowi nucił w jego etiudach pieśni o rewolucyjnej swej roli. Zaświadczył o tym pewien człek słusznego wzrostu i połykacz ognia, niegdysiejszy agent i dzisiejszy konferansjer polityczny, jeden z ojców założycieli Platformy Obywatelskiej oraz członek Klubu Miłośników Cygar – Pan Wielki, który własne poczucie wartości opiera jak najbardziej słusznie na zasobności swojej kiesy. Tak więc rola Galotów w służeniu do mszy za Ojczyznę jest nie do pozazdroszczenia – bowiem spoczywa na nich patriotyczny obowiązek i zwisa im nawet polska flaga z rozporka.

Całkiem przydatny jest to zestaw do przeprowadzenia Narodu przez Morze Czerwone.