piątek, 10 grudnia 2010

WĄSIK Zofia

Wiele lat pani Zofia mieszkała w izbie, w której ostatnie dziesięć lat swego żywota dopełniła Konstancja Gładkowska, pierwsza miłość i natchnienie naszego Fryderyka Chopina, dla której koncert fortepianowy stanął.

Ociemniała była już wtedy pani Konstancja i to życie w mroku zdawało mi się zawsze tak dotkliwym ptasim kwileniem, że i śmiałości nie miałem, aby to życie wskrzesić. Stał w tej izbie fortepian, Alois Kern z Wiednia, zbudowany w okolicy roku 1867, na którego mechanice swój podpis pozostawił Jan Gęmbka, stroiciel z Pińczowa, w roku 1904. Opisywanie dziejów tego fortepianu, tej izby, cukiernicy i rzeźbionego kafla w piecu, wymaga szczególnego skupienia; opis dziejów sztalug malarza Wąsika, palety szczególnej — gdzie zastygły olej upodobnił ją do miedzianej blachy — również. ...Dzisiaj w tym domu jest muzeum.

I oto przybyłem kiedyś na ulicę Floriana w Skierniewicach, w jesieni jesiennego zimnego wieczoru. I na progu ciemnej sieni dawnego dworku, powitały mnie ręce ciepłe pani Zofii i ciepłe łapy psa olbrzyma — Trafa, który nikogo nie zdzierżył. I nie pytając o nic, posadziła mnie pani Zofia przy wielkim stole w niskiej izbie, przy srebrnej cukiernicy, i karmić i poić poczęła, i ogrzewać swoją obecnością. Traf, dla wszelkiej pewności, trzymał łapy na mnie, dając mi do zrozumienia, że w starciu z nim nie mam żadnych szans. Kiedy już zacząłem się zamieniać w kulkę srebrnej cukiernicy, pani Zofia założyła ręce na siebie — uznając swoją opiekę za zadowalającą — i po drugiej stronie stołu dało się słyszeć: A teraz proszę mi powiedzieć, z czym pan do mnie przyjechał! ...Grałem potem na pianinie w przyległej izbie zapomniane urywki, bowiem fortepian stał w nadpalonej resztówce obok dworku i jeszcze nic o nim nie wiedziałem. I te jeszcze słowa wciąż słyszę na progu tamtego wieczoru, ręce Zofii widzę, obejmujące moje chłopięce dłonie, urywające wszelkie moje wyjaśnienia...  — Jaki pan jest zmarznięty...

Pani Zofio kochana. Szukałem Pani grobu na skierniewickim cmentarzu, nie wiedząc, że ksiądz łachudra sprzedał powtórnie to święte miejsce. Znalazłem tylko grób Wandy Wejher zapadnięty. Sztaluga i fortepian Alois Kern wciąż u mnie trwają. Paleta też ma się dobrze. Tęsknię za Panią.